niedziela, 30 listopada 2014

Orient wciąż żywy


W swej prawdopodobnie najważniejszej książce Edward Said – amerykański teoretyk literatury pochodzenia palestyńskiego, urodzony w Jerozolimie i dorastający w brytyjskich koloniach, sam siebie określający jako „człowiek Orientu” – analizuje pojęcie „orientalizmu” jako rodzaju dyskursu, sposobu postrzegania, opisywania, a także wytwarzania Wschodu przez Zachód. Said wskazał trzy różne sposoby rozumienia orientalizmu: orientalizm akademicki, a więc ogół nauk zajmujących się Wschodem; orientalizm jako styl myślenia oparty na ontologicznym i epistemologicznym rozróżnieniu między Wschodem i Zachodem i wreszcie orientalizm jako zachodni sposób dominacji, posiadania władzy nad Wschodem. Wykreowany jako jednolita całość Orient służy Zachodowi do budowania własnej tożsamości w oparciu o poczucie odmienności i co za tym idzie wyższości wobec Innych. 

Upadek francuskiej i brytyjskiej kolonialnej dominacji nad Orientem, a także osłabienie roli Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie nie oznaczały końca orientalizmu w zachodniej kulturze. Jako przykład współczesnego dzieła opartego na orientalistycznej dychotomii Wschód-Zachód można wskazać film „Operacja Argo” z 2012 roku w reżyserii Bena Afflecka. 

Film opowiada o autentycznej operacji wywiadowczej mającej na celu uratowanie 6 Amerykanów, którym udało się opuścić ambasadę USA w Teheranie zajętą 4 listopada 1979 roku przez irańskich studentów żądających od Stanów Zjednoczonych wydania obalonego szacha Mohammeda Rezy Pahlawiego. Wymyślona przez agenta CIA Antonio Mendeza akcja polegała na wywiezieniu pracowników ambasady jako członków kanadyjskiej ekipy filmowej, przybyłej do Iranu w poszukiwaniu plenerów do filmu science fiction. 

Said w swoim tekście zwraca uwagę na polityczność wiedzy – przy analizie tekstów dotyczących Orientu nie można pomijać wpływu (choćby podświadomego) jaki na autorów ma sam fakt bycia przedstawicielem Zachodu. W kontekście filmu „Operacja Argo” warto mieć na uwadze, że od czasu przedstawionych w filmie wydarzeń relacje amerykańsko-irańskie są napięte, zaś w XXI wieku Iran został zaliczony przez USA do tzw. „Osi zła”. 

Orient w „Operacji Argo” to, posługując się cytatem z filmu (słowami pracownika Ministerstwa Kultury i Orientacji Islamskiej), nie „orientalna egzotyka, zaklinacze węży, latające dywany”. Orient przybiera formę irracjonalnego, dzikiego i – co istotne – antyzachodniego tłumu. 

Irańczycy są przedstawiani w filmie najczęściej jako agresywny tłum skandujący niezrozumiałe hasła (nie zostały one przetłumaczone), wymachujący pięściami, palący amerykańskie flagi. Nawet w scenach, w których pojawiają się bardziej zindywidualizowane postaci, bardzo często albo nie słyszymy ich słów, albo nie są one tłumaczone. Orient przedstawiony jest więc jako homogeniczna masa – brak w filmie miejsca na jakiekolwiek indywidualne, odmienne postawy. Dzikość i wrogość irańskiego tłumu kontrastuje z zachowaniem Amerykanów – pracownica ambasady z godnością reaguje na szarpnięcia i zawiązywanie oczu, główni bohaterowie zachowują spokój, gdy samochodem przedzierają się przez skandujący tłum uderzający w szyby i dach pojazdu, a następnie próbują łagodzić irracjonalne zachowania Irańczyka na Bazarze – oczywiście w otoczeniu irańskiego tłumu gęstniejącego z sekundy na sekundę. 

Warto podkreślić, że inaczej przedstawiona jest reakcja amerykańskiego „tłumu” na sytuację w Iranie, którą zaprezentowano za pomocą fragmentów archiwalnych nagrań telewizyjnych. W filmie przedstawiono kilkusekundowe ujęcie gdy grupa kilku Amerykanów (określonych jako „wściekły tłum”) atakuje spotkanego na ulicy Irańczyka – scena ta, co prawda obrazująca przemoc fizyczną, nie dorównuje „agresywności” przedstawień irańskiej masy. W kolejnych ujęciach słyszymy natomiast wypowiedzi zwykłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych, oceniających zaistniały kryzys, wyrażających nastroje społeczeństwa. Film opowiada historię widzianą oczami Amerykanów, natomiast Irańczycy nie mają w nim głosu. Orient tworzony jest przez Zachód, bez udziału Wschodu.

Orient w „Operacji Argo” wytwarzany jest z pozycji wyższości, co szczególnie widoczne jest w fikcyjnych perypetiach bohaterów na lotnisku. Po stronie Orientu mamy bowiem małe dzieci składające ze ścinek fotografie brakujących dyplomatów i rewolucjonistów udających się w nieudany szaleńczy pościg za samolotem, z drugiej strony mamy zaś sprytnych i zachowujących zimną krew Amerykanów. W innej scenie scenorys fikcyjnej produkcji – rysunki przedstawiające m.in. statki kosmiczne – potraktowane zostały niemalże jak „koraliki i paciorki”, którymi można przekupić „dzikich”, widzimy bowiem rewolucjonistów zatrzymujących i oglądających je z zainteresowaniem, podczas gdy bohaterowie pokonują ostatnie etapy swej ucieczki. 

Wspomniany wyżej brak irańskiej perspektywy ma kluczowe znaczenia dla odbioru Orientu w „Operacji Argo” i dla spełnienia przez niego tożsamościowej roli. Co prawda, na początku filmu wspomniano wprost o tym, że to CIA w 1953 roku przeprowadziło zamach stanu wymierzony przeciwko demokratycznie wybranemu premierowi Iranu, a w ciągu filmu pojawiają się wypowiedzi dotyczące wspierania szacha Mohammada Reza Pahlawiego przez Waszyngton, jednakże faktyczna rola Stanów Zjednoczonych nie została przedstawiona wprost. Dla współczesnego widza, nie mającego pełnej świadomości roli USA w dziejach Bliskiego Wschodu po II Wojnie Światowej, postawa Irańczyków odbierana jest jako irracjonalna, a żądania wydania szacha jako przejaw barbarzyństwa, któremu Zachód po prostu nie mógł się podporządkować. Sposób przedstawienia Amerykanów w filmie – poprzez wyraźny kontrast wobec dzikiej masy – pozwolił natomiast poczuć ich rodakom dumę ze swojego państwa i z jego „bohaterskich” służb specjalnych. 

Należy jednak zauważyć, że sposób kreowania Orientu w „Operacji Argo” różni się od orientalizmu opisanego przez Saida – ten wiązał się bowiem się z faktyczną (administracyjną, wojskową, etc.) dominacją Zachodu nad Wschodem. O takiej samej dominacji nie można mówić w sytuacji, gdy Orient wprost wyraża antyzachodnie nastroje, gdy zajmuje ambasadę USA, gdy posiada własny program nuklearny, itp. Sukces filmu „Operacja Argo” oraz dość jednoznacznie pozytywna reakcja zachodnich krytyków uświadamiają jednak, że kreowanie mitów i budowanie nastrojów społecznych opartych na dychotomii Wschód-Zachód (czego przykładem jest wspomniana wyżej „oś zła”) jest w dalszym ciągu atrakcyjne i zarazem skuteczne.


k.królikowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz