W swej prawdopodobnie
najważniejszej książce Edward Said – amerykański teoretyk
literatury pochodzenia palestyńskiego, urodzony w Jerozolimie i
dorastający w brytyjskich koloniach, sam siebie określający jako
„człowiek Orientu” – analizuje pojęcie „orientalizmu”
jako rodzaju dyskursu, sposobu postrzegania, opisywania, a także
wytwarzania Wschodu przez Zachód. Said wskazał trzy różne sposoby
rozumienia orientalizmu: orientalizm akademicki, a więc ogół nauk
zajmujących się Wschodem; orientalizm jako styl myślenia oparty na
ontologicznym i epistemologicznym rozróżnieniu między Wschodem i
Zachodem i wreszcie orientalizm jako zachodni sposób dominacji,
posiadania władzy nad Wschodem. Wykreowany jako jednolita całość
Orient służy Zachodowi do budowania własnej tożsamości w oparciu
o poczucie odmienności i co za tym idzie wyższości wobec Innych.
Upadek francuskiej i
brytyjskiej kolonialnej dominacji nad Orientem, a także osłabienie
roli Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie nie oznaczały końca
orientalizmu w zachodniej kulturze. Jako przykład współczesnego
dzieła opartego na orientalistycznej dychotomii Wschód-Zachód
można wskazać film „Operacja Argo” z 2012 roku w reżyserii
Bena Afflecka.
Film opowiada o
autentycznej operacji wywiadowczej mającej na celu uratowanie 6
Amerykanów, którym udało się opuścić ambasadę USA w Teheranie
zajętą 4 listopada 1979 roku przez irańskich studentów żądających
od Stanów Zjednoczonych wydania obalonego szacha Mohammeda Rezy
Pahlawiego. Wymyślona przez agenta CIA Antonio Mendeza akcja
polegała na wywiezieniu pracowników ambasady jako członków
kanadyjskiej ekipy filmowej, przybyłej do Iranu w poszukiwaniu
plenerów do filmu science fiction.
Said w swoim tekście
zwraca uwagę na polityczność wiedzy – przy analizie tekstów
dotyczących Orientu nie można pomijać wpływu (choćby
podświadomego) jaki na autorów ma sam fakt bycia przedstawicielem
Zachodu. W kontekście filmu „Operacja Argo” warto mieć na
uwadze, że od czasu przedstawionych w filmie wydarzeń relacje
amerykańsko-irańskie są napięte, zaś w XXI wieku Iran został
zaliczony przez USA do tzw. „Osi zła”.
Orient w „Operacji
Argo” to, posługując się cytatem z filmu (słowami pracownika
Ministerstwa Kultury i Orientacji Islamskiej), nie „orientalna
egzotyka, zaklinacze węży, latające dywany”. Orient przybiera
formę irracjonalnego, dzikiego i – co istotne – antyzachodniego
tłumu.
Irańczycy są
przedstawiani w filmie najczęściej jako agresywny tłum skandujący
niezrozumiałe hasła (nie zostały one przetłumaczone), wymachujący
pięściami, palący amerykańskie flagi. Nawet w scenach, w których
pojawiają się bardziej zindywidualizowane postaci, bardzo często
albo nie słyszymy ich słów, albo nie są one tłumaczone. Orient
przedstawiony jest więc jako homogeniczna masa – brak w filmie
miejsca na jakiekolwiek indywidualne, odmienne postawy. Dzikość i
wrogość irańskiego tłumu kontrastuje z zachowaniem Amerykanów –
pracownica ambasady z godnością reaguje na szarpnięcia i
zawiązywanie oczu, główni bohaterowie zachowują spokój, gdy
samochodem przedzierają się przez skandujący tłum uderzający w
szyby i dach pojazdu, a następnie próbują łagodzić irracjonalne
zachowania Irańczyka na Bazarze – oczywiście w otoczeniu
irańskiego tłumu gęstniejącego z sekundy na sekundę.
Warto podkreślić, że
inaczej przedstawiona jest reakcja amerykańskiego „tłumu” na
sytuację w Iranie, którą zaprezentowano za pomocą fragmentów
archiwalnych nagrań telewizyjnych. W filmie przedstawiono
kilkusekundowe ujęcie gdy grupa kilku Amerykanów (określonych jako
„wściekły tłum”) atakuje spotkanego na ulicy Irańczyka –
scena ta, co prawda obrazująca przemoc fizyczną, nie dorównuje
„agresywności” przedstawień irańskiej masy. W kolejnych
ujęciach słyszymy natomiast wypowiedzi zwykłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych,
oceniających zaistniały kryzys, wyrażających nastroje
społeczeństwa. Film opowiada historię widzianą oczami Amerykanów,
natomiast Irańczycy nie mają w nim głosu. Orient tworzony jest
przez Zachód, bez udziału Wschodu.
Orient w „Operacji
Argo” wytwarzany jest z pozycji wyższości, co szczególnie
widoczne jest w fikcyjnych perypetiach bohaterów na lotnisku. Po
stronie Orientu mamy bowiem małe dzieci składające ze ścinek
fotografie brakujących dyplomatów i rewolucjonistów udających się
w nieudany szaleńczy pościg za samolotem, z drugiej strony
mamy zaś sprytnych i zachowujących zimną krew Amerykanów. W innej
scenie scenorys fikcyjnej produkcji – rysunki przedstawiające
m.in. statki kosmiczne – potraktowane zostały niemalże jak
„koraliki i paciorki”, którymi można przekupić „dzikich”,
widzimy bowiem rewolucjonistów zatrzymujących i oglądających je z
zainteresowaniem, podczas gdy bohaterowie pokonują ostatnie etapy
swej ucieczki.
Wspomniany wyżej brak
irańskiej perspektywy ma kluczowe znaczenia dla odbioru Orientu w
„Operacji Argo” i dla spełnienia przez niego tożsamościowej
roli. Co prawda, na początku filmu wspomniano wprost o tym, że to
CIA w 1953 roku przeprowadziło zamach stanu wymierzony przeciwko
demokratycznie wybranemu premierowi Iranu, a w ciągu filmu pojawiają
się wypowiedzi dotyczące wspierania szacha Mohammada Reza
Pahlawiego przez Waszyngton, jednakże faktyczna rola Stanów
Zjednoczonych nie została przedstawiona wprost. Dla współczesnego
widza, nie mającego pełnej świadomości roli USA w dziejach
Bliskiego Wschodu po II Wojnie Światowej, postawa Irańczyków
odbierana jest jako irracjonalna, a żądania wydania szacha jako
przejaw barbarzyństwa, któremu Zachód po prostu nie mógł się
podporządkować. Sposób przedstawienia Amerykanów w filmie –
poprzez wyraźny kontrast wobec dzikiej masy – pozwolił natomiast
poczuć ich rodakom dumę ze swojego państwa i z jego „bohaterskich”
służb specjalnych.
Należy jednak zauważyć,
że sposób kreowania Orientu w „Operacji Argo” różni się od
orientalizmu opisanego przez Saida – ten wiązał się bowiem się
z faktyczną (administracyjną, wojskową, etc.) dominacją Zachodu
nad Wschodem. O takiej samej dominacji nie można mówić w sytuacji,
gdy Orient wprost wyraża antyzachodnie nastroje, gdy zajmuje
ambasadę USA, gdy posiada własny program nuklearny, itp. Sukces
filmu „Operacja Argo” oraz dość jednoznacznie pozytywna reakcja
zachodnich krytyków uświadamiają jednak, że kreowanie mitów i
budowanie nastrojów społecznych opartych na dychotomii
Wschód-Zachód (czego przykładem jest wspomniana wyżej „oś
zła”) jest w dalszym ciągu atrakcyjne i zarazem skuteczne.
k.królikowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz